Paradoks CZASU

Vera F. Birkenbihl

Psycholog Ernst Pöppel, który między innymi znakomicie pisał o dźwiękach i czasie, zwrócił pewnego razu uwagę na fascynujący paradoks czasu. Jego wyjaśnienie z pewnością sprawi, że wielu uczących się, wykładających, etc. wypowie z ulgą „Eureka”, ponieważ paradoks ten wyjaśnia nam coś, czego wcześniej wielu z nas nie potrafiło zrozumieć.

Paradoks burzy często istniejące ramy myślenia (granice) lub też tworzy relacje między elementami i aspektami, których zazwyczaj się nie łączy. Tak więc paradoks często zawiera w sobie (Koestlerowską) bisocjację. Podobnie jest z paradoksem czasu.

Dwa wykłady

Proszę sobie wyobrazić, że słuchacie państwo dwóch wykładów (na żywo) trwających każdy po godzinie. Jednakże podczas gdy poniedziałkowy wykład trwa nadzwyczaj krótko, wykład wtorkowy dłuży się w nieskończoność. A więc czas prezentacji we wtorek jakby zatrzymał się w miejscu, jedna godzina wydaje się trwać tak długo jak pół dnia, co sprawia wam niesłychane tortury. Za każdym razem, gdy zerkacie na zegarek, stwierdzacie, że upłynęły zaledwie 2-3 minuty, od ostatniego spojrzenia na cyferblat.

Rzecz ma się zupełnie inaczej w poniedziałek: gdy po kwadransie rzucacie okiem na zegarek, stwierdzacie ze zdumieniem, że upłynęły już 44 minuty. Czujecie, że jesteście poinformowani, że możecie śledzić wykład, macie fascynujące skojarzenia ze swoją ogromną wiedzą a słuchanie tego wykładowcy sprawia wam radość.

Wcześniej często wygłaszałam wykład końcowy na seminarium dla klientów organizowanym przez pewną światową firmę. Klienci byli po prawie trzech długich dniach wypełnionych wieloma referatami wygłaszanymi przez „wewnętrznych referentów”. Referenci ci byli specjalistami, ale ich zdolności retoryczne były ubogie a jeśli chodzi o dydaktykę, byli oni zdecydowanie niekompetentni. Byli oni fachowcami w swojej dziedzinie, przeważnie jednak nie posiadali umiejętności przekazania swojej wiedzy, dlatego też wykłady ich trwały 20 do maksymalnie 30 minut (dłuższych publiczność by nie zniosła). Następnie przybył zaproszony gość, rozumiejący swoją dziedzinę, aby wygłosić referat końcowy, który z założenia musiał być dobry, gdyż ostatnie wrażenie pozostaje na dłużej. Dzięki temu słuchacze po zakończeniu seminarium mogą odjechać z pozytywnym wspomnieniem. Tak więc miałam zaszczyt odegrać swoją rolę w tej grze wygłaszając mój 90-minutowy referat końcowy. Tu należy zaznaczyć, iż nikt nie wiedział, że będę mówić przez półtorej godziny - w programie podano tylko początek mojego referatu (zawsze po ostatniej przerwie na kawę trzeciego dnia).

Po wykładzie podchodziło wiele osób, by zadawać pytania, dać książkę do podpisania etc. I wtedy padały często uwagi typu „To było najciekawsze pół godziny, jakie kiedykolwiek przeżyłem/przeżyłam”, co naturalnie zawsze mi pochlebiało (ale też pokazywało, jak wiele słabych referatów wygłoszono podczas tych trzech dni).

No tak. W każdym razie ludzie byli zawsze totalnie zdziwieni, gdy prosiłam ich, aby teraz spojrzeli na zegarki; prawie każdy był zaskoczony, że upłynęło 90 minut. Po pierwsze dlatego, że podczas półtorej godziny mojego wykładu ani razu nie odczuwali potrzeby sprawdzania czasu (podczas, gdy przez trzy dni przeprowadzili wiele takich kontroli). Po drugie, ponieważ w międzyczasie nadszedł czas kolacji i w czasie tych trzech dni (z czystej nudy) czuli się oni „okropnie głodni”, gdy zbliżała się pora posiłku.

 Teraz dowiecie się Państwo, dlaczego wybrałam ten przykład. Jeśli zrozumiecie, że najpierw byłam przeszczęśliwa, gdy słuchacze uważali mój 90-minutowy wykład za półgodzinny, ponieważ było do dowód, ze nie nudzę (oraz podaję wiedzę w sposób przyjazny dla mózgu), to wtedy na pewno zrozumiecie, że napadałyby mnie największe wątpliwości, gdyby ktoś przyszedł i powiedział „Tak więc, było to najdłuższe pół dnia w moim życiu”. Na pierwszy rzut oka pomysł ten wydaje się wprawdzie absurdalny - ludzie powinni przecież odróżnić pół dnia seminarium od popołudniowego wykładu. Tak więc raczej jest to niemożliwe, aby ktokolwiek mógłby uważać mój wykład za imprezę trwającą pół dnia (lub też cały dzień). Czy aby na pewno?

Nie prawda! Dlaczego? Właśnie, o to chodzi w paradoksie czasu Pöppel’a. Rzeczywiście zdarzało się tak, że niektórzy z tych ludzi spotykali mnie ponownie po kilku latach i informowali mnie radośnie, że niezmiernie chętnie brali udział w dziennym seminarium (!!!) lub w wykładzie trwającym pół dnia i że był on bardzo informatywny, i że jeszcze dzisiaj (po wielu latach) mogą go sobie przypomnieć.

Muszę państwu uczciwe wyznać, że musiałam wtedy bardzo się opanować, aby uprzejmie skinąć i szybko zwrócić się ku innej osobie (na co zawsze kilka osób w czasie przerw na kawę oczekiwało). Jednakże wypowiedź ta bardzo mnie dotknęła. Nie mogłam zrozumieć, aby ktoś mógł uważać mój podany w odpowiedniej formie i ciekawy wykład za dłuższy i że nie przemilczał tego uprzejmie lecz okłamywał mnie twierdząc, jakiż to był fantastyczny wykład, podczas gdy jednoznacznie musiał się wtedy okropnie nudzić! A może się myliłam? Czy było by możliwe, że wtedy uważał on ów wykład za krótki i ciekawy, i że mimo to we wspomnieniu wykład wydaje się długi?

Tak, to możliwe, i o to właśnie chodzi w Paradoksie czasu Pöppel’a.

Pöppel: Tu mamy do czynienia z zadziwiającym i paradoksalnym fenomenem. Co w teraźniejszości wydaje się nam nudne, we wspomnieniu funkcjonuje jako krótkie. Natomiast coś, czego doświadczamy jako krótkie i ciekawe, staje się we wspomnieniu czymś trwającym długo. Ten paradoks można wyjaśnić za pomocą hipotezy, że trwanie oceniamy według treści świadomości w danym momencie. Jeśli nie przetwarzamy żadnych informacji, nasza uwaga skupia się (wyłącznie) na czasie. Czas zaczyna się wlec, nie gromadzimy żadnych informacji w pamięci, z tego względu patrząc wstecz nie dostrzegamy niczego, o czym można by sobie przypomnieć.

Gdy pomyślę o milionach godzin, które miliardy uczniów i uczennic, studentów i studentek muszą spędzać w pomieszczeniach, w których ktoś dysponuje władzą, aby ich nudzić, bez względu na to, czy ktokolwiek cokolwiek rozumie i zapamiętuje, to zbiera mi się na płacz. Ogrom zmarnowanej energii umysłowej znacznie przewyższa nasze marnotrawstwo energii materialnej, które z pewnością nie jest małe. Wiem, że wielu nauczycieli (ale zapewne nie wszyscy!!) irytują się z powodu mego postulatu, że większość uczniów nie powinna mieć w szkole kłopotów. Naturalnie zawsze znajdzie się kilkoro uczniów, którym nie da się pomóc w normalnej szkole, ale każdy nauczyciel, który twierdzi, że większość jego uczniów należy do tej grupy, zbyt ułatwia sobie zadanie (zbyt łatwo ocenia i decyduje).

Pöppel: Jeżeli natomiast przetwarzamy wiele informacji, to nie uświadamiamy sobie upływu czasu, dlatego wydaje nam się, że czas upływa jak w mgnieniu oka. Jednakże w pamięci zostają bogate przeżycia, które powodują, że dysponujemy wieloma cennymi wspomnieniami.

Gdy o tym przeczytałam, w mojej głowie zwolniła się pewna blokada! Jak niesprawiedliwie zachowywałam się wobec tych, którzy pełni radości opowiadali o pół lub całym dniu spędzonym na moim referacie. Jakiż komplement zawarty był w istocie w ich wypowiedzi, którego wtedy nawet nie dostrzegłam! Jeśli powiążemy to z koncepcją Exformacji, to możemy stwierdzić:

Im więcej eksformacji oferujemy, im bogatsza w treść jest nasza oferta, im więcej strun (wątków w sieci wiedzy) słuchaczy zostanie poruszona, tym są oni bardziej zainteresowani, tym więcej skojarzeń wzbogaca proces słuchania. Im więcej informacji godnych zapamiętania przekażemy, jako nadawca, w formie przyjaznej dla mózgu, tym więcej treści nasi słuchacze wyniosą, tzn. skonstruują z naszego wykładu (tekstu). Tym samym tworzą oni podstawę dla późniejszych re-konstrukcji, które określamy mianem „przypomnienia”.

Dlatego odbiorcy wiadomości podanych w formie przyjaznej dla mózgu mogą sobie więcej i łatwiej przypomnieć. Lekcje stają się częścią ich pamięci sytuacyjnej:

Możemy też powiedzieć:

Takie doświadczenia zebrane w czasie nauki są w dosłownym znaczeniu prawdziwym prze-życiem. Nic wiec dziwnego, że słuchacze, którzy otrzymują informacje podane w formie przyjaznej dla mózgu słuchają (czytają) chętnie, chętnie myślą, chętnie i aktywnie konstruują oraz „odnajdują” się w takich tekstach. Nawiązują oni intelektualny dialog z tekstem, chętnie kojarzą, chętnie wyciągają wnioski etc.

Tłumaczyła z niemieckiego Izabela Rapa