Wiesz co to "syndrom studenta"?
Nic innego jak odkładanie nauki przed egzaminem, aż do
samego egzaminu. Chyba każdy przez to przeszedł - i to
nie koniecznie na studiach. Po prostu lubimy odkładać
tak długo, jak się da - aż nadchodzi godzina "zero" gdy
trzeba się sprężyć.
Cyril Northcote Parkinson zaobserwował to zjawisko
maksymalnego rozwlekania czynności przy okazji swoich
badań i ... mamy prawo Parkinsona.
Za
wikipedią jego prawo brzmi: Praca rozszerza się
wprost proporcjonalnie do czasu wyznaczonego do jej
wykonania. (oryg. ang. Work expands as to fill the time
available for its completion).
Chciałbym pójść za ciosem i w kilku dedykowanych
artykułach spojrzeć na to prawo pod kątem nie tylko
czasu, ale także pieniędzy i przestrzeni. Według mnie
działa i tam.
W tym tekście będzie wersja poświęcona czasowi.
Czy coś z prawem można zrobić, by zyskać więcej czasu?
Spróbujmy :)
Wróćmy więc do przykładu studenckiego - ile razy
uczyłeś się tuż tuż przed egzaminem?
Zarwana noc po to tylko by ślęcząc nad książkami,
notatkami i powycinanymi ściągami spróbować nadgonić
zmarnowany czas - i wbić do głowy wszystko to, co się
tylko da.
Jak się wtedy czułeś? Nie miałeś po takich przejściach
'mocnego postanowienia', że do następnego egzaminu to
już na pewno zaczniesz wcześniej, by móc naukę
rozłożyć na sensowne i przyswajalne raty?
Tak samo ma się sprawa w pracy - przygotowanie
raportu, prezentacji itd. Odkładanie na ostatnią możliwą
chwilę jest bardzo ryzykowne. Nie masz wtedy pola
manewru i wszystko zaczyna Ci się palić w rękach.
Nie masz wtedy również możliwości na poprawkę,
uzupełnienie, czy też spokojne odleżenie przygotowanego
materiału - czasami mądre rzeczy przychodzą do głowy już
po opracowaniu.
A co, jeśli tego dnia będziesz się źle czuć, albo
wpadnie coś, co również MUSISZ zrobić?
Zaczyna być nieprzyjemnie gorąco... a wszystko przez
nieumiejętne wykorzystanie mądrości Cyrila Northcote
Parkinsona :)
Prawo Parkinsona to nie tylko odwlekanie na później.
Mówi też o tym, że faktycznie zużywamy tyle czasu, ile
na zadanie sobie wyznaczymy. Jeśli założysz, że
przygotujesz materiał w 1 dzień - to tyle Ci to zajmie.
Gdybyś za to wyznaczył sobie, że przygotujesz w 1
godzinę - też byś tego dokonał w zadeklarowanym czasie.
Skupiłbyś się po prostu na najistotniejszych sprawach i
odpuścił resztę.
Kilka sposobów, w jaki możesz wykorzystać prawo na swój
użytek - zyskasz czas i rzadziej będziesz się stresował
przed godziną "zero".
Wyznaczaj terminy. Krótsze terminy
Przede wszystkim określaj, ile na dane zadanie
poświęcisz czasu. Nie ma nic gorszego jak zabieranie się
za coś, bez jasnego horyzontu czasowego. Słyszałeś
pewnie o
zasadzie SMART
przy określaniu celów. To 'T' (czyli
Terminowy) jest szalenie istotne, bo od razu narzuca
ramy czasowe celu/zadania i wtedy możesz podjąć świadome
decyzje - na czym się skupić, jakie założyć tempo pracy
itd.
A teraz: założ krótsze terminy.
Powiedzmy, że chcesz napisać jakiś tekst (czy też
pracę/wypracowanie/raport/prezentację etc). Zamiast
założyć sobie 3 godziny na napisanie całości. Wyznacz
sobie 15 minut na zrobienie planu, następnie 1h na
napisanie według opracowanego planu i na koniec 15 minut
na poprawki. Na pewno będziesz zadowolony z rezultatu. I
z zyskanego czasu.
Inny przykład? Np. rozliczanie PITów - doskonały obraz
prawa Parkinsona. Skoro ostatnim terminem rozliczeń jest
30 kwietnia no to wszyscy zwlekają tak długo jak się da
i potem grzęzną w kolejkach. A jak jeszcze przez
przypadek zapomną się podpisać... tragedia, bo znowu w
kolejkach...
Zamiast więc kwitnąć w kolejkach, wyznacz sobie krótszy
termin - przecież możesz rozliczyć się nawet w styczniu,
tuż po odbiorze kwitów od pracodawcy, banku itd.
To samo dotyczy celów długoterminowych. Np. chcesz
napisać magisterkę - uczelnia daje Ci na to 2 lata.
Zamiast trzymać się 2 lat, wyznacz sobie tydzień na
konspekt, 2 tygodnie na gromadzenie materiałów, tydzień
na .... - w ten sposób najprawdopodobniej Twoją pracę
napiszesz w mniej niż pół roku.
Oczywiście bądź realistą przy wyznaczaniu terminów -
dziecko rodzi się w 9 miesięcy a nie krócej. Nie da się
niektórych zadań skrócić do nierealnie krótkich okresów.
W całym tym procesie skracania terminów chodzi tak
naprawdę o 2 rzeczy:
1. Natychmiastowe działanie
Jeśli masz mniej czasu - nie będziesz odkładać na
później. Umiejętne wykorzystanie prawa Pareta pomoże Ci
uporać się z nawykiem odkładania, czyli po fachowemu
prokrastynacji.
Odkładanie to paskudny nawyk - i warto to zwalczyć.
Jeśli szukasz jeszcze kilku sposobów pomocnych w walce z
prokrastynacją - odsyłam
tutaj.
2. Koncentracja na najważniejszym
Im mniej czasu tym bardziej musisz się skupić na na
najistotniejszych rzeczach. Przestaniesz odrywać się od
pracy, wypełniać czas głupotami, czy też, już pracując
nad czymś, nie będziesz marnował czasu na mało ważne
aspekty.
Pewnie znana Ci jest zasada Pareto - czyli 80/20? Czyli
w naszym przypadku: 80% rezultatów można osiągnąć
poświęcając 20% czasu.
Skup się na najważniejszym i zakończ zadanie.
Perfekcjonizm w każdym zadaniu nigdzie Cię nie
doprowadzi.
Liczą się efekty.
--
Autorem tekstu jest Tomasz Zienkiewicz.
Zapraszam na
www.dlasiebie.pl :: rozwój osobisty, kariera,
niezależność finansowa - artykuły i forum
www.zieniu.pl - mój blog
Za treść i dopasowanie reklam automatycznych nie odpowiadamy.
Prawo Parkinsona,syndrom studenta,odkładanie,przed egzaminem,zyskać więcej
czasu,zmarnowany czas,mądre rzeczy,odwlekanie,krótsze terminy,zasada
SMART,rozliczanie PITów,prokrastynacja,koncentracja na najważniejszym,skup
się,perfekcjonizm,rozwój osobisty,kariera,niezależność finansowa
Kilka sposobów, w jaki możesz wykorzystać prawo
Parkinsona na swój
użytek - zyskasz czas i rzadziej będziesz się stresował
przed godziną "zero".